niedziela, 2 września 2012
rozdział 2
…spacerując ulicami miasta, czuję się taka samotna w
piątkowe noce…
Lana Del Rey
Francesca błądziła wzrokiem po krajobrazie
rozciągającym się za oknem, niemal wcale nie słuchając ciągłej paplaniny Kayli
rozwodzącej się nad tym, w co ubierze się na imprezę wieczorem. W sumie jej to
nie interesowało; przyjaciółka ze swoją figurą we wszystkim wyglądała dobrze,
lecz przed każdym wyjściem i tak narzekała na brak ubrań, co było całkowitym
kłamstwem. Państwo Warwick bynajmniej nie byli ubodzy, co można było zauważyć
choćby po okazałym domu, w którym właśnie się znajdowały.
Ciągle myślała o wisiorze. Jakim cudem mogła go
zgubić? Przez tyle lat codziennie rano starannie zapinała go na szyi i była
pewna, że tego poranka zrobiła tak samo. A
może jednak nie?, niepewnie się zastanowiła.
Dokładnie odtworzyła w głowie wszystkie
wydarzenia mijającego dnia. Wstałam,
wyszykowałam się, poczekałam na Kaylę, aż po mnie przyjedzie, zajechałyśmy,
przebrałyśmy się… A jeśli zgubiłam go
właśnie podczas nakładania togi? Wydawało jej się to bardzo prawdopodobne,
ale do jej głowy szybko wdarła się myśl, że w takim razie powinien być gdzieś
przed collegem, co było niemożliwe, bo przez ponad godzinę przeszukiwały
wszystkie miejsca, gdzie była tego dnia.
To
nieprawdopodobne!
Nieświadomie zacisnęła dłonie na trzymanym kubku
z herbatą, aż jej pobielały knykcie. Dopiero gdy poczuła, że naczynie zaczyna
ją parzyć niczym rozżarzone węgielki, zauważyła, że w kuchni panuje cisza.
Kayla skończyła mówić i wpatrywała się zaniepokojonym wzrokiem w jej twarz.
- Ciągle myślisz o tym medaliku? – spytała,
chociaż znała odpowiedź.
Francesca omiotła twarz przyjaciółki zamyślonym
spojrzeniem. Znały się już tak dobrze, że czasem rozumiały się bez słów,
chociaż charaktery miały zgoła inne. Na początku zupełnie nie potrafiła ogarnąć
rozumem, dlaczego blondwłosa piękność zaczęła spędzać z nią czas, rozmawiać,
zwierzać się. Zrozumiała dopiero, gdy poznała jej drugą stronę – spokojną,
rozważną dziewczynę, która lubi czytać i chodzić do teatru. Kayla szukała kogoś, przy kim mogła
czuć się swobodnie, a jej koleżanki-cheerleaderki tego nie zapewniały. Gdy
Francesca zapytała ją o prawdziwy powód ich przyjaźni, Kayla spojrzała poważnie
jej w oczy, ścisnęła mocno za dłoń i wypowiedziała słowa, które na zawsze
zacementowały ich więź. Bo ty zazwyczaj
jesteś taka, jaka ja jestem czasami. Bo przy tobie czuję się sobą, nie muszę
udawać.
I teraz tak jak wtedy, Kayla chwyciła jej palce
w swoje i mocno ścisnęła. – Rozumiem, jakie to dla ciebie ważne, ale spróbuj o
tym nie myśleć dzisiaj. Może już ktoś go znalazł… Popytamy wszystkich
wieczorem, a jutro wywiesimy ogłoszenia, okej?
Choć pomysł wydawał się beznadziejny, a ona nie
miała wątpliwości, że nie odzyska pamiątki, to jednak skinęła głową na zgodę,
nie mając ochoty nic mówić i upiła łyk herbaty.
- Muszę do łazienki – rzekła zamyślonym tonem,
jakby nie była tego pewna.
- Będę u siebie w pokoju, pomożesz mi wybrać strój.
Wstały jednocześnie, lecz kierując się w inne
strony. Francesca w ostatniej chwili zmieniła zdanie i wyszła na balkon. W domu
państwa Warwick spędziła już tyle czasu, że czuła się niemal jak u siebie.
Zresztą i rodzice Kayli traktowali ją bardzo życzliwie, wiedząc, że nie układa
jej się ze swoją rodziną.
Oparła się o poręcz i odchyliła głowę do tyłu,
zamykając oczy. Czuła jak nieustający przez cały dzień wietrzyk porusza jej
długimi włosami, jak przelatuje między ubraniami, otulając jej ciało chłodnym
całunem. Przeszedł ją przyjemny dreszcz i dopiero gdy nacieszyła się nim,
powróciła do normalnej pozycji, lustrując rozciągający się wokół widok.
Zarówno jak ona, Kayla mieszkała na obrzeżach
Bristolu, gdzie było o wiele spokojniej niż w centrum. W tym miejscu istniał
inny świat, jakby nic, co na zewnątrz, go nie dotyczyło. A balkon tego domu był
zupełnie jak odległa planeta. Zwłaszcza w barwach zachodzącego słońca,
wydobywających całe piękno tego miejsca.
I właśnie kiedy podziwiała urok okolicy, po raz
pierwszy poczuła się obserwowana.
Rozejrzała się czujnie po uliczce przy domu,
wypatrując jakiejś postaci. Dopiero gdy zmrużyła oczy, żeby lepiej widzieć,
między gałęziami rozłożystego drzewa rosnącego tuż przed płotem dostrzegła
jakąś sylwetkę. Po wysokiej posturze, szerszych od bioder barkach i krótkich,
ciemnych włosach rozpoznała w niej chłopaka. A może już mężczyznę.
Czuła, że wnikliwie się w nią wpatruje, więc
wycofała się do tyłu, do wnętrza budynku. Serce mocniej jej biło, kołatało w
jej piersi niczym młot, puls przyspieszył, a oddech stał się krótki i urywany.
- Uspokój się, Francesco Rhys – szepnęła do
siebie ostro. – To tylko jakiś facet. T y l k o facet.
I rzeczywiście już po chwili jej funkcje życiowe
wróciły do normy, a ona ostrożnie wyjrzała jeszcze raz na balkon, ale
tajemniczej postaci już nie było.
Poszła szybko do łazienki, opłukała twarz zimną
wodą i spojrzała w lustro.
- To tylko jakiś facet – powtórzyła sobie. – To
nic, że wpatrywał się we mnie, jakby mnie śledził.
Muzyka dudniła, pod sufitem kłębił się dym
papierosowy, alkohol stał na każdym stoliku, ciała wyginały się razem z bitem.
Po kątach sali obściskiwały się pary, na jednym z foteli całowały się nawet
dwie lesbijki. DJ krzyczał do mikrofonu,
nawoływał ludzi, a tłum wrzeszczał. Ktoś obok zataczał się w pijackim amoku,
ktoś inny szukał zaczepki. Typowa impreza nastolatków.
Nagle Francesca poczuła się tym wszystkim
przytłoczona. Fakt, że dzisiaj skończyła college, zgubiła wisior, zobaczyła
nieznajomego, kto wie, czy nie psychopatę… I jutro… Jutro minie 13 lat. 13
długich i ciężkich lat w życiu rodziny Rhys. 13 lat od śmierci Noelle.
Impreza, która miała wprowadzić ją w dobry
nastrój, po dwóch godzinach zaczęła drażnić jej zmysły. Muzyka wydała się za
głośna, ludzie zbyt pijani, papierosy zbyt śmierdzące. Sama wypiła jedynie
jednego drinka w toaście. I to za namową. Nie miała ochoty na imprezowanie
dzisiaj. Chociaż potrafiła być naprawdę szalona i królować na parkiecie, to
dzisiaj wolałaby pozostać w domu, poczytać jakąś dobrą książkę czy posłuchać
muzyki. Tego dzisiaj potrzebowała.
Gdy poczuła, że się niemal już dusi w środku,
krzyknęła Michaelowi do ucha krótkie „zaraz wracam” i obdarzona niespokojnym
spojrzeniem, udała się w kierunku toalet. Wiedziała co może tam zastać, ale
mimo wszystko musiała tam pójść.
Gdy tylko jej obcasy zastukały o łazienkowe
kafelki, tak jak przewidywała jej uszu dotarły jęki kochających się par.
Powstrzymując obrzydzenie i myśli o tym jak można to robić w takich warunkach,
skierowała się w stronę umywalek. Klub był luksusowy, musiała to przyznać,
płucząc dłonie w zimnej wodzie. Przeczesała dłońmi długie, brązowe fale i
poprawiła usta błyszczykiem. Zadowolona z efektu postanowiła wyjść na zewnątrz,
już do końca obrzydzona tym miejscem.
Impreza odbywała się na parterze i, na
szczęście, w budynku z obszernym tarasem. To właśnie tam zaniosły ją nogi.
Muzyka nie była tak ogłuszająca, ludzi spotkała niewielu i pachniało tu latem i
kwiatami. Usiadła na stopniu i podparła brodę na dłoniach. Zamknęła oczy i
odpłynęła myślami, co zdarzało się jej coraz częściej.
Właściwie nie zastanawiała się nad niczym
konkretnym. Była w takim stanie, gdy nie potrafiła się na niczym skupić.
Pozwoliła myślom dryfować na falach podświadomości, jednocześnie mając
nadzieję, że nikt nie zakłóci jej spokoju. Zgubiła rachubę czasu, zrobiła się
śpiąca i potwornie zmęczona.
Niemal już spała na siedząco, gdy znowu to
poczuła. Ktoś tu jest. I patrzy na mnie.
Otworzyła gwałtownie oczy, przejęta strachem. Od
razu rzuciła jej się w oczy męska sylwetka, ukryta w cieniu, ale jednak
widoczna. To on, pomyślała,
przypominając sobie momentalnie o postaci, którą widziała z balkonu Kayli.
Ostrożnie wstała i zrobiła krok do tyłu, nie odrywając
wzroku od chłopaka, gdy i on poruszył się do przodu. Wszedł w obszar półcienia,
gdzie mogła lepiej się mu przyjrzeć. Gęste czarne włosy, jasna cera, oczy,
których barwy stąd nie widziała, a które niesamowicie lśniły… Widziała ładne
rysy twarzy, niemal klasyczne, długą sylwetkę, mięśnie rysujące się pod czarnym
podkoszulkiem, czarne jeansy, czarne adidasy. Nawet z tej odległości mogła
stwierdzić, że jest przystojny.
Ktoś taki
miałby mnie śledzić?
- Kim jesteś? – zawołała cicho w jego kierunku,
czując jak coraz intensywniej jej się przypatruje. To było niepokojące uczucie…
i podniecające. Jakby iskry przelatywały odległość między nimi i wzbudzały w
niej dreszcze.
- Kim jesteś? – powtórzyła ciszej, zniewolona
jego urokiem.
Chłopak z pewnością nie miał 20 lat. Być może
był nawet w tym samym wieku, co ona, choć co do tego nie mogła mieć pewności.
Uśmiechnął się lekko i skinął jej głową. –
Francesca, prawda? – zabrzmiał jego głos i choć mówił jeszcze ciszej od niej,
doskonale go słyszała. Jakby był we wnętrzu jej głowy.
Czuła się jakby skądś go znała. I to bardzo
dobrze.
Nie zdążyła odpowiedzieć, gdy jej uszu dotarł
odgłos kroków tuż za nią. Obejrzała się szybko i zauważyła Michaela, ale gdy
znów odwróciła się do tajemniczego chłopaka, już go nie było.
- Wszystko w porządku? – spytał, złożywszy
całusa na jej czole.
Kim on był?, ciągle kotłowało się w
jej głowie. Lecz zmęczenie dawało jej się we znaki i nie potrafiła długo o tym
myśleć.
- Tak… Chodźmy do środka. – Pociągnęła chłopaka
za rękę i znów znalazła się w śmierdzącym wnętrzu.
Zamierzała się upić. Chciała zapomnieć o dziwnym
kolesiu sprzed chwili. Chciała zapomnieć dzisiaj o wszystkim. Choć jeden raz.
~●~●~●~●~●~
Coś się
zaczyna dziać ^^ Wyjątkowo łatwo pisało mi się ten rozdział, zalegał gdzieś
pomiędzy plikami już ponad tydzień. Obecnie męczę się z trójeczką, jakoś ciężko
mi przebrnąć przez jedną sytuację, nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Ale
myślę, że sobie z tym wszystkim poradzę, gdy się zbiorę do kupy, zaparzę
ulubioną herbatę, włączę przyjemną muzykę i skupię tylko na pisaniu J
Poza tym
wkleiłam rysunek medalionu w dodatkach i może wkleję też zdjęcie prawdziwej
biżuterii, bo gdzieś w zakamarkach Internetu mi się przewinęło raz.
Całusy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
zaznaczam, że jestem pierwsza, ale przeczytam już jutro, bo dziś padam z nóg. Branoc <3
OdpowiedzUsuńSłodkich snów kochana hope ;*
UsuńOkej, przeczytałam. Zainteresował mnie tajemniczy facet wyłaniający się z cienia. Mam jakieś dziwne skojarzenia z takim zachowaniem xD
OdpowiedzUsuńTrochę się zdziwiłam, bo zawsze mi się wydawało, że college dotyczy studiów, czyli Francesca powinna mieć jakieś 20kilka lat. Tymczasem ma 18 i na studia dopiero się wybiera. Moim zdaniem skończyła liceum, nie college. Ale to tylko taka myśl.
Wpisałam się do subskrypcji i czekam na trójkę :)
Wątpliwości co do college powinien rozwiać Ci ten artykuł -> http://pl.wikipedia.org/wiki/O%C5%9Bwiata_Wielkiej_Brytanii#Etapy_szkolnictwa :)
UsuńCieszę się z nowej czytelniczki, trójka za jakieś dwa tygodnie, żeby nie było za szybko :D
Pozdrawiam
W takim razie wszystko jasne :)
UsuńDobra, więc zacznę od trony technicznej:
OdpowiedzUsuń"a jej koleżanki-cheerleaderki jej tego nie zapewniały" - jej-jej - powtórzenie^^
"ale spróbuj o tym nie myśleć dzisiaj. Może już ktoś go znalazł… Popytamy dzisiaj wszystkich wieczorem, a jutro wywiesimy ogłoszenia, okej?" - dzisiaj-dzisiaj - powtórzenie part 2. Poza tym - ojej, jak ja Cię wielbię za to "okej!" tak sobie pomyślałam niedawno, że jak jeszcze raz zobaczę w polskim opowiadaniu "ok" to wyjdę z siebie i stanę obok. Dzię-ku-ję!
"Francesca w ostatniej chwili zmieniła zdania" - chyba zdaniE? ;)
"Zarówno jak ona sama, Kayla mieszkała na obrzeżach Bristolu" - tu mi coś nie pasuje. Powinno być chyba zarówno ona, jak i Kyla, bo ta sama to wprowadza tu chaos. Tak moim skromnym zdaniem, nie musisz mnie słuchać ;)
"Rozglądnęła się czujnie" - a nie rozejrzała? ;)
"ostrożnie wyglądnęła jeszcze" - chyba wyjrzała? ;))
"Chodźmy do środka – pociągnęła chłopaka za rękę" - tu masz błąd w pisowni dialogu. Powinnaś zakończyć kropką, a "pociągnęła" napisać z wielkiej litery. Piszemy z małej wtedy, gdy po półpauzie jest jakby przedłużenie zdania, mianowicie "powiedziała, jęknęła, szepnęła" etc.
- wybacz za to, zboczenie zawodowe (przez pewien czas bawiłam się na oceny-legilimens)
Idąc dalej - nie spodobała mi się reakcja Fran (mogę tak mówić skrótowo?^^) na pojawienie się tego chłopaka. To znaczy nie, nie zrozum mnie źle. Ładnie to opisałaś i nie mam jak się przyczepić do autorki opowiadania, ale do zachowania dziewczyny. Mając chłopaka, chyba nie powinna zareagować tak, w pewien pokręcony sposób, entuzjastycznie. No po podniecenie jest takim pozytywnym raczej uczuciem, a ona przecież ma faceta. No, chyba że nieznajomy jest kimś, na kogo powinna tak zareagować, ale ja - jako czytający szaraczek - jeszcze nie umiem tego sprecyzować^^
Ciekawa jestem - tak by the way, czy pojawienie się tego obcego nie jest w jakiś sposób powiązane ze zgubieniem przez dziewczynę tego wisiorka od babci. Poza tym czytam, że zbliża się rocznica jej śmierci (bo tak wnioskuję, że to jej^^)to już w ogóle wszystko mi się zbiega w czasie. Nie wiem, może za dużo myślę i kombinuję - kolejne zboczenie oceniającej ;))
Czekam niecierpliwie na trzeci rozdział!
Niesamowicie Ci dziękuję za wypisanie błędów :* Niby wiem o tych wszystkich zasadach, ale jakieś błędy i tak zawsze mi się wkradną podczas pisania. Co do "rozglądnęła"... wydaje mi się, że to poprawna wersja, nigdy nikt mi nie wypomniał, że nieprawidłowo jej użyłam, ale "rozejrzała" brzmi lepiej. Chyba to miałaś na myśli, prawda? A sama również byłam kiedyś oceniającą i też czasem nie mogę się powstrzymać, żeby nie wypisać błędów, ale to było dawnooo, więc powoli mi przechodzi. Chociaż czasem nawet w rozmowie z kimś poprawiam go, gdy użyje błędnej formy xd
UsuńNie powinna tak zareagować, ale jednak :) W tamtej chwili całkowicie zapomniała o Michaelu, chociaż to nieprawidłowe. I żebyś nie była takim szaraczkiem to podpowiem Ci, że miała tak się zachować wobec tego tajemniczego chłopaka, ale to jest jeden, jedyny raz kiedy zdradzam zakazane szczegóły! :P
Pozdrawiam i dziękuję za opinię!
Właśnie rozejrzała ładniej brzmi ;) Ale nie mogę Ci nic narzuć, Twój styl, Twoje kredki ;))
UsuńHa! Szaraczek jednak coś tam wie^^
Nie wiem, czy ja sama nie podeszłabym do tego 'kolesia' tak... spokojnie. Oczywiście - nie uciekałabym gdzie pieprz rośnie, wygrałaby moja ciekawość, ale jednak, jak dla mnie, reakcja Franki była trochę dziwna (o ile to nie jest zamierzone). Podniecające uczucie i iskry... No cóż. Ty jedna wiesz, co ona tam czuła. Nie kwestionuję.
OdpowiedzUsuńAkcja posunęła się do przodu w dobrym tempie. Czas płynie ani szybko, ani wolno - w sam raz.
I można się wczuć. Czytając opis imprezy już przed oczami stawało mi zatłoczone pomieszczenie, tańcząca masa spoconych ciał, odór fajek. Aż odsunęłam od siebie kanapkę.
Ach, no i bardzo spodobały mi się słowa Kayli... ..Bo ty zazwyczaj jesteś taka, jaka ja jestem czasami. Bo przy tobie czuję się sobą, nie muszę udawać". Mogę się z nimi utożsamić, naprawdę.
Pozdrawiam cieplutko, w końcu jesień idzie!
No cóż, wyobraź sobie, że siedzisz sama w półmroku, a z ciemności ktoś wychodzi. Nie wystraszyłabyś się? Ja myślę, że sama wróciłabym do środka, ale Francesca to nie ja. Próbuję nadać jej własny charakter ^^
UsuńPrzepraszam za zniszczenie apetytu, na następny raz nic nie jedz przy czytaniu ;P
A co do słów Kayli... Taka powinna być prawdziwa przyjaźń.
Całuski na te chłodne wieczory!
Co do odpowiedzi na komentarz - nie wiem na sto procent, ale najprawdopodobniej oceniałaś, któregoś mojego bloga. Zostałam olśnienia, gdy tylko napisałaś, że tam pracowałaś! :D
OdpowiedzUsuńPonieważ chciałabym się skupić przede wszystkim na swoim opowiadaniu autorskim, który mi się marzył od długiego czasu i, którego fabułę mam w głowie od kilka miesięcy. Ażeby kreować postacie kanoniczne trzeba mieć czas. Zawsze dziesięć razy się zastanawiam: "czy na pewno on/ona by tak powiedziała w tej sytuacji?" Pisanie farcoli sama uznaje za sztukę, o ile autor potrafi odzwierciedlić charaktery postaci kanonicznych. Nie chce żeby moje kulały, ot co :)
Cała przyjemność po mojej stronie. Sama się jaram jak małe dziecko, gdy ktoś wypisze mi podetknięcie, bo zdarza mi się to bez przerwy.
Pisałam tam. O ile dobrze pamiętam miała tam postać nijakiego Notta, o ile zaś nie pomyliłam pseudonimy i okoliczności (a może pomyliłam go z Nicolasem?). Uff, sama nie wiem! W każdym razie pamiętam, że miałam jakieś opowiadanie o Teodorze dzięki jakiemuś stowarzyszeniu! :D
Rozdział mi się podoba. Chociaż byłam nieco zdziwiona dedukcją dziewczyny. No wiesz, chodź mi o tego chłopaka, który jej się przypatrywał, gdy była na balkonie. Przecież równie dobrze mógł obserwować dom, zwłaszcza, że rodzina nie należała do biedoty, a że akurat zatrzymał dłuższe spojrzenie na głównej bohaterce, wcale nie musiało świadczyć, że śledzi właśnie ją. Dopiero po drugim fragmencie byłabym skłonna mieć takie wątpliwości jak ona, ba, na pewno bym miała.
Kochana, popracuje trochę nad szykiem zdań. Oczywiście wszystko jest jak najbardziej poprawnie (nie znalazłam żadnego błędu!), ale zwróciłabym uwagę na przestawność słów.
Np. "Serce mocniej jej biło, kołatało w jej piersi niczym młot", czy nie lepiej brzmiałoby "Serce biło jej mocniej, kołatało w jej piersi niczym młot". Oczywiście to nie błąd! Przepraszam, że się czepiam. :( Ale mam wrażenie, że podobne zabiegi dodałyby opowiadaniu płynność.
Dlaczego miejscem akcji jest Bristol? Pytanie z czystej ciekawości, bo przypomniał mi się serial „Skins”.
Pozdrawiam serdecznie! :D
Dżizas! To Ty byłaś Artemis? Ja byłam święcie przekonana, że jesteś facetem! Serio, nie weź mi tego za złe, z tego co pamiętam nawet na gg pisałyśmy i wydaje mi się, że używałaś rodzaju męskiego. A może mi się tylko wydaje i coś sobie ubzdurałam? Rany boskie, ale niespodzianka :D Nie sądziłam, że Cię spotkam jeszcze w blogowym świecie.
UsuńKiedyś czytałam Twoje opowiadanie o japońskich nastolatkach i albo go nie skończyłaś, albo to ja wtedy odeszłam :) Więc jeśli to Dyktatora masz teraz na myśli, to jeszcze dzisiaj zabiorę się za czytanie.
Ze zdaniami tak mam, bo najpierw w mojej głowie pojawia się wizja, a ja natychmiast wystukuję słowa na klawiaturze i prawie nie zwracam uwagi na układ wyrazów. Dopiero przy sprawdzaniu poprawiam co nieco, ale nie zawsze wszystko zauważam. Więc dzięki za radę i obiecuję następnym razem bardziej uważać ;)
Bristol, bo Bristol :D Nie chciałam Londynu, bo już tyle akcji opowiadań tam się rozgrywa, że aż to mi przebrzydło. A Skinsów również oglądałam i to może dlatego wybrałam to miasto :)
Dzięki wielkie, ściskam! :*
Cześć :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem, a że jest bardzo ładnie- postanowiłam zostać.
Szablon prosty, ale urzekający... przynajmniej mnie :) Baaardzo zachęcił mnie do pozostania.
Opowiadanie genialne, inne niż wszystkie, które do tej pory czytałam. Magiczne- tak, to dobre słowo. Ta historia i Twój styl zgrywają się w coś wspaniałego. Ciekawość mnie zżera od środka (więc pewnie nie mam już części wnętrzności), bo nie mogę się doczekać, co będzie dalej i kim jest ten mężczyzna/chłopak.
Podoba mi się postać głównej bohaterki. Jest taka żywa i prawdziwa, jakbym ją skądś znała, tylko nie wiem skąd. Przemiła dziewczyna- tak mi się wydaję. :)
Gratuluję opowiadania!
Dodaję do ulubionych na moim blogu :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)
Wolę autorskie opowiadania, od ff, bo jeszcze nie trafiła na dwa takie same, a w ff pomysły są często powtarzane, niektórzy korzystają nawet z utartych schematów... co nie oznacza, że nie lubię ich czytać, o ile są dobrze napisane :)
UsuńDziękuję bardzo za opinię, wkrótce rozdział trzeci, więc długo czekać nie będziesz musiała. Pozdrawiam ;)
Rozumiem, że nawiązanie do ff to przez moje opowiadanie. Ale spokojnie, nikt nie każe Ci go czytać, jeśli Ci się nie spodoba, to zrozumiem przecież. :)
UsuńTak, czy inaczej u Ciebie będę częstym gościem :)
Odpisuję tutaj, bo do mnie już pewnie nie zajrzysz.
UsuńCóż, w takim razie cieszę się, że nie było więcej niż te nieszczęsne trzy rozdziały, przynajmniej nie straciłaś tyle swego cennego czasu. ;)
Pozdrawiam ;)
Żadna strata, przynajmniej wiem, że jeśli się natknę kiedyś na Twoje inne opowiadanie, warto będzie je przeczytać, o ile będzie o innej tematyce. A co do ff, to nie nawiązywałam do Ciebie, po prostu tak jakby podsumowałam nieco początek Twoje komentarza ;) Pozdrawiam
UsuńMam w zanadrzu jedno autorskie, całkowicie moje. Kiedyś zaczęłam je pisać, ale jakoś nie udało się skończyć. Jego historię mam cały czas w myślach i po obecnym opowiadaniu chyba zacznę pisać to autorskie. :)
UsuńW takim razie daj znać, gdy do niego powrócisz :)
Usuń